Wiadomości z Piekar Śląskich

Dlaczego tak wiele mówi się dziś o Montessori?

  • Dodano: 2025-07-08 07:30, aktualizacja: 2025-07-08 07:38

Jeszcze kilka lat temu słowo „Montessori” pojawiało się głównie w rozmowach pedagogów, czasem w nazwie przedszkola. Dziś coraz częściej słyszymy je wśród rodziców, znajomych, na opakowaniach zabawek, a nawet w reklamach. I choć może się wydawać, że to chwilowy trend, za tą popularnością kryje się coś znacznie głębszego.

To nie jest metoda zarezerwowana dla szkół prywatnych. To sposób patrzenia na dziecko – zaufanie, że potrafi więcej, niż nam się czasem wydaje. Montessori to nie zbiór zasad do odrobienia, ale filozofia, która w prostych, codziennych działaniach pozwala dziecku rozwijać się we własnym tempie.

Główne założenia metody

Montessori nie zaczyna się od podręcznika, tylko od obserwacji dziecka. To podejście, które zakłada, że każde dziecko rozwija się w swoim rytmie i ma naturalną chęć uczenia się. Rolą dorosłego nie jest narzucanie wiedzy, ale tworzenie przestrzeni, w której dziecko może działać samodzielnie – z poczuciem sprawczości i bezpieczeństwa.

Jednym z filarów tej metody jest nauka przez działanie. Zamiast opowiadać o tym, jak coś działa, pozwalamy dziecku spróbować, dotknąć, popełnić błąd i spróbować jeszcze raz. W ten sposób uczy się nie tylko faktów, ale i wytrwałości, cierpliwości, planowania.

Otoczenie – w domu czy w przedszkolu – ma wspierać, a nie przytłaczać. Materiały są uporządkowane, dostępne, estetyczne. Dziecko ma wybór i wie, gdzie co jest. Dzięki temu nie musi pytać o zgodę, może działać samodzielnie – a właśnie z tego rodzi się prawdziwe poczucie kompetencji.

Montessori w domu – czy to ma sens?

Choć metoda Montessori kojarzy się głównie z edukacją przedszkolną i szkolną, jej założenia z powodzeniem można wprowadzać w domowym życiu – bez tablic, planów zajęć i dzwonków.

To zaczyna się od drobiazgów: pozwolenia dziecku na samodzielne nalanie wody do szklanki, przygotowanie sobie śniadania, ułożenie zabawek na półce w ustalonym porządku. Takie czynności nie są „pomocą dla mamy”, lecz pełnoprawną nauką – rozwijają koordynację, skupienie, odpowiedzialność.

W duchu Montessori każde działanie, które dziecko może wykonać samodzielnie, ma wartość. Niezależnie czy chodzi o złożenie koca, przesypanie mąki czy posprzątanie po sobie. Rodzic nie musi przy tym prowadzić zajęć, wystarczy, że uważnie patrzy, daje przestrzeń i cierpliwość.

To właśnie dzięki takim drobnym codziennym zadaniom dziecko rozwija zaufanie do własnych możliwości. I choć wygląda to bardzo zwyczajnie, w rzeczywistości buduje silny fundament na całe życie.

Zabawki, które nie przeszkadzają

W podejściu Montessori zabawka nie ma za zadanie zająć dziecka na siłę. Jej rola to wspierać rozwój - przez działanie, powtarzanie, odkrywanie zależności. Dlatego zabawki inspirowane tą metodą są inne niż te, które często widzimy na sklepowych półkach.

Nie grają, nie świecą, nie podpowiadają, co zrobić. Są proste, często wykonane z drewna, przyjemne w dotyku i trwałe. Mają konkretną funkcję: przesypywanie, dopasowywanie, układanie, przenoszenie. Dziecko samo decyduje, jak i kiedy się nimi bawić - nie jest pasywnym odbiorcą, tylko aktywnym uczestnikiem.

Zabawki Montessori „nie przeszkadzają” - nie rozpraszają nadmiarem bodźców, pozwalają się skupić. Dzięki temu dzieci uczą się uważności i pracy na jednym zadaniu. Często też zabawka wystarcza na dłużej, bo rośnie razem z dzieckiem – zmienia się sposób, w jaki z niej korzysta.

Wśród przykładów warto wymienić klasyczne pomoce, takie jak drewniana tablica manipulacyjna, liczydło z tablicą kredową, czy balansujące gry ze zwierzątkami. Popularnością cieszy się także drewniany domek manipulacyjny z kierownicą czy kuchnia z akcesoriami, które wspierają samodzielność i rozwój ról społecznych w zabawie. Ich wspólnym mianownikiem jest prostota, funkcjonalność i otwartość na interpretację przez dziecko.

Dla kogo to wszystko?

Czasem Montessori bywa postrzegane jako coś ekskluzywnego – dla rodziców z dużych miast, dla tych, którzy mają czas, przestrzeń i środki, by stworzyć domowe mini-przedszkole. A jednak w swojej istocie ta metoda jest bardzo dostępna. Nie wymaga drogich kursów ani specjalnych certyfikatów – wystarczy otwartość i chęć obserwowania dziecka bez pośpiechu.

Montessori to podejście, które można wprowadzać stopniowo. Nie trzeba wszystkiego zmieniać od razu. Wystarczy zacząć od jednego regału z materiałami, od prostych czynności, które dziecko może wykonać samodzielnie. Ważne jest nie to, ile się zrobi, ale w jaki sposób – z uważnością, cierpliwością i wiarą w możliwości dziecka.

Montessori to nie moda

Choć popularność Montessori wyraźnie wzrosła w ostatnich latach, nie mamy do czynienia z chwilowym trendem. To podejście, które istnieje od ponad wieku i wciąż znajduje nowych zwolenników – nie dlatego, że jest modne, ale dlatego, że działa.

Rodzice, którzy próbują choć częściowo wdrożyć tę filozofię w codzienność, często zauważają zmianę nie tylko w dziecku, ale i w sobie. Mniej pośpiechu, mniej poprawiania, więcej zaufania i spokoju. Dziecko zyskuje przestrzeń do rozwoju, a dorosły – nową jakość w relacji.

To nie zestaw „gotowych rozwiązań”, lecz sposób widzenia dziecka jako osoby kompetentnej, godnej szacunku od pierwszych lat życia. Może właśnie dlatego tak wiele się dziś o Montessori mówi – bo odpowiada na to, czego w wychowaniu często najbardziej nam brakuje: uważność, prostota i głęboka wiara w potencjał dziecka.

Artur KristofArtur Kristof
Źródło: Art. sponsorowany / Materiał dostarczony przez zleceniodawcę

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu PiekarySlaskie.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.