Wiadomości z Piekar Śląskich

Śląsk tworzy muzyczną historię Polski – przed Państwem Kat & Roman Kostrzewski

  • Dodano: 2021-12-03 13:15

Zastanawiając się nad początkami muzyki metalowej pierwszy zespół, który każdemu miłośnikowi ciężkich brzmień powinien przyjść do głowy to właśnie Kat. Jako Ślązacy możemy być z tego powodu bardzo dumni, ponieważ  to właśnie z naszego województwa wywodzi się ta grupa muzyczna istniejąca od przełomu lat 1979 – 1980. Podsumujmy krótko historię zespołu, oraz zapytajmy obecnego gitarzystę grupy Jacka Hiro, w którą stronę zmierza zespół. 

Krótka historia zespołu

Na przełomie lat 1979 – 1980 grupę założyli gitarzysta Piotr Luczyk i perkusista Ireneusz Loth w Katowicach. Początkowo kapela wykonywała rockową muzykę instrumentalną z powodu braku odpowiedniego kandydata na wokalistę. Dopiero w 1981 roku podczas pierwszej edycji Silesian Rock w Bytomiu pojawił się ktoś godny tego stanowiska – Roman Kostrzewski. Już cztery lata później Kat został bardzo ciepło przyjęty podczas festiwalu w Jarocinie, natomiast w 1987 roku zagrał w katowickim Spodku przed Metallicą. Materiał z koncertu został udokumentowany w materiale 38 Minutes of life. Grupa ma na koncie również inne koncerty wielkoestradowe na przykład na festiwalu Metalmania. Dziś zespół uważany jest za prekursorów muzyki metalowej w całej Polsce, wokół którego zrodziło się wiele kontrowersji. Jak ten zespół wygląda dzisiaj? 

Kat & Roman Kostrzewski 

Po latach bardzo owocnej kariery doszło do podziału wśród członków zespołu. Konflikt zaognił się pomiędzy Piotrem Luczykiem, a Romanem Kostrzewskim, co doprowadziło do odejścia wokalisty wraz z perkusistą Ireneuszem Lothem. Usunięcie z grupy nastąpiło jeszcze podczas nagrywania płyty Mind Cannibals w 2005 roku. 
Kostrzewski i Loth wspólnie z członkami uzupełniającymi zespół ruszyli w trasę koncertową zaaranżowaną jako pożegnanie z fanami muzyki zespołu Kat. Finalny efekt okazał się jednak być zupełnie inny, grupa przyjęła nazwę Kat & Roman Kostrzewski i zaczęła kontynuować fenomen kapeli. Było to początkiem medialnego konfliktu między Piotrem Luczykiem a Romanem Kostrzewskim, ponieważ Luczyk do dnia dzisiejszego ogłasza twór Kostrzewskiego jako coverband Kata. Konflikt ten zaczął się zaostrzać przez głosy wśród fanów sugerujące, że dla nich zespołem Kat na zawsze pozostanie działalność Romana. Zespół Kat & Roman Kostrzewski wydał w 2019 roku kolejny studyjny album „Popiór”, który bardzo dobrze przyjął się wśród publiczności, a grupa regularnie koncertuje do dnia dzisiejszego. 

Wywiad z Jackiem Hiro – jak wygląda forma zespołu obecnie?         

Łukasz Walczak: Grasz aktywnie w zespole Kat & Roman Kostrzewski od około 5 lat, ale zespół Kat był Ci znany na pewno już od wielu wcześniejszych. Czy możesz na tej podstawie stwierdzić, jak zmieniło się brzmienie Kata na przestrzeni lat?

Jacek Hiro: Brzmienie Kata zmieniało się właściwie z płyty na płytę. Każda była inna i to nie tylko pod względem brzmienia, ale też muzycznie. Słychać na nich cały wachlarz stylów, od rocka przez heavy po thrash i czasem nawet ciężej. Co do samego brzmienia to oczywiście można zauważyć, że zmieniało się wraz z rozwojem technologii, dostępu do sprzętu czy świadomości realizatorskiej. Fajne w tym jest to, że słuchając płyt nie tylko Kata, ale też wielu innych zespołów można poniekąd przejść drogę rozwoju razem z nimi. Dowiedzieć się jak się uczyli nie tylko gry, ale i rejestracji czy, można to tak nazwać, obsługi sprzętu. Jeśli się w to zagłębić można wyciągnąć wiele wniosków i sporo się nauczyć.

Ł.W.: W jakim kierunku zmierza brzmienie zespołu?

J.H: Ciężko to jednoznacznie określić. Nie mamy sprecyzowanego pomysłu na to jak ma brzmieć nowa płyta. To wszystko wychodzi właściwie w praniu. Dopiero kiedy wszystko będzie nagrane, usiądziemy, posłuchamy i zastanowimy się co z tym zrobić dalej, jakie rozwiązania, naszym zdaniem będą najkorzystniejsze. Oczywiście nie mam na myśli, że nagle zrobi się z nas zespół bluesowy, ale nie działamy według szablonów i nie zakładamy z góry, jak będzie brzmiało coś, co mamy dopiero zamiar nagrać.

Ł.W.: Co z nową płytą? Czy możesz zdradzić jakieś jej szczegóły? Czym będzie się ona wyróżniała wśród poprzednich?

J.H: Mogę powiedzieć tyle, że muzyka na płytę jest gotowa lub prawie gotowa. Mamy dość materiału na nowe CD, może brakuje jednej piosenki. Będzie to zdecydowanie metalowa płyta. Nieco inna niż Popiór, przynajmniej muzycznie, ale ciężko mi powiedzieć cokolwiek więcej, bo po ostatniej płycie wiem, że tak naprawdę ostateczny kształt nada jej Romek. Jego teksty i linie sprawiają, że kiedy odsłuchujesz utwór po raz pierwszy z jego wokalem, to masz wrażenie, jakbyś słuchał go pierwszy raz, mimo że sam go skomponowałeś. 

Ł.W.: Ostatnia płyta „Popiór” nagrana z Twoim udziałem była muzycznie bardzo dojrzała, szczególnie to właśnie gitara nadała bardzo duży dynamizm jej brzmieniu. Czy nowa płyta będzie szła również w tym kierunku?

J.H: Dziękuję bardzo za miłe słowa. Cieszę się, że Popiór spodobał się fanom Romka, bo miałem podczas robienia utworów sporo wątpliwości i niezłego stresa. Myślę, że utwory, które skomponowałem na nową płytę, będą troszkę odważniejsze. Dzięki fajnej reakcji ludzi na Popiór mam mniejsze ciśnienie i nie podchodzę do sprawy aż tak ostrożnie. Nie powiem, że mam poczucie stuprocentowej twórczej swobody, bo rozumiem, że robienie muzyki dla fanów Romka wymaga podejścia do dawnej twórczości Kata z szacunkiem i dbałością, żeby nie wywrócić całego dorobku do góry nogami. Mimo że paradoksalnie Kat tak właśnie tworzył. Jak pisałem wcześniej, każda płyta była inna. Mam jednak poczucie, że w obecnej sytuacji nie można kompletnie odciąć się od starych płyt, bo fani (w tym ja) oczekują raczej kultywowania tradycji niż stylistycznych wygibasów.

Ł.W.: Niefortunnie Roman Kostrzewski padł ofiarą ciężkiej choroby, jak wpłynęła ona na zespół?

J.H: Obecnie jesteśmy trochę w zawieszeniu. Z jednej strony pandemia, która wielu zespołom mocno pokrzyżowała plany, a z drugiej choroba Romka, która powoduje, że nawet jeśli można grać, to my często nie mamy takiej możliwości. Czas jest trudny dla zespołu, ale nie składamy broni. Wiem, że Romek stara się jak najwięcej pracować nad swoją solową płytą, którą chciał skończyć już dawno temu, ale z wiadomych względów odwlekło się to nieco w czasie. Wkurzające jest to, że kiedy Romek jeszcze był na tyle na siłach, żeby grać koncerty, to lockdown nam to uniemożliwił, a teraz, kiedy w zasadzie jeszcze można grać, stan Romka już mu na to nie pozwala. Czekamy cierpliwie, zdrowie Romka jest dla nas najważniejsze. Mamy nadzieję, że upora się z tym syfem i będziemy mogli wrócić do pracy. Wiem, że dla niego jest to mega ważne. Kocha swoich fanów i ciężko mu w sytuacji, kiedy nie ma możliwości się z nimi spotkać, zagrać dla nich i pogadać.

Ł.W.: Zahaczmy odrobinę o kontrowersje krążące dookoła kapeli. Pamiętasz Metal Doctrine Festival w Piekarach Śląskich? Był to mały, lokalny koncert, jednak po odwołaniu koncertu Kata został nagłośniony w całym kraju, tegoroczna edycja była biletowana z kapelami światowego formatu. Myślisz, że to renoma zespołu do tego doprowadziła?

J.H.: Czasem sobie myślę, że te wszystkie świętojebliwe instytucje robią sobie własnymi działaniami więcej szkody niż pożytku. Dobrze, że festiwal skorzystał na rozgłosie, ale nie sprowadzałbym sukcesu tylko do aktywności jakichś przesadnie bogobojnych fundamentalistów. Sukces jest w głównej mierze zasługą organizatorów i ekipy stojącej za Metal Doctrine. Jeśli odwołanie naszego koncertu pomogło im rozwinąć skrzydła to fajnie, ale to tylko ułamek tego, co się tam wydarzyło. Gdyby nie upór i walka ze strony organizatorów to nic by nie spowodowało, że fest odniesie sukces. Pamiętam, jak o nas walczyli i jak próbowali doprowadzić do tego, żeby festiwal się odbył w takiej formie, w jakiej go zaplanowali. Nie udało się, ale cieszę się, że ogarnęli temat i jadą. Należy im się, trzymam kciuki.

Ł.W.: Nie da się ukryć, że od wielu lat zespół Kat & Roman Kostrzewski prowadzi konflikt z byłym, niegdyś bardzo ważnym członkiem tego zespołu – Piotrem Luczykiem. Powiedz mi – jako że teraz Ty dzierżysz gitarę w zespole – czy największy konkurent zespołu był również i Twoim gitarowym idolem?

J.H: Oczywiście. Zawsze podziwiałem grę Piotra Luczyka. Przykro mi obserwować tę całą sytuację. Rozumiem poniekąd, jak on się w tej sytuacji czuje, ale sposób, w jaki próbuje dochodzić swoich racji, jest co najmniej osobliwy. Nie chcę się tu zagłębiać w szczegóły, ponieważ nie mam właściwie pojęcia, co tam się stało. Wiem jednak, że bardziej tym wszystkim szkodzi sobie niż Romkowi. Nie ma o czym mówić.


Źródło: Łukasz Walczak

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu PiekarySlaskie.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również